5 sposobów mordowania indywidualności drugiej osoby
- Zaskoczenie zrozumieniem Jolanta Czarnecka
- Oct 11, 2020
- 3 min read
Updated: May 9
Gdyby psychologia miała swoją listę 7 grzechów głównych, wśród nich na pewno szczególne miejsce zajęłoby uważanie innych, za takich samych jak my.
Mamy dostęp tylko do swoich myśli. Najprościej więc przypisać je i innym. Uznać, że ich widzenie świata, wartościowanie, odczuwanie jest analogiczne do naszego. Prawdziwe przyjęcie indywidualności, inności drugiej osoby, to straszna orka na ugorze! Warta każdego uderzenia motyką :) Ale orka. Wymusza nieustanne wkładanie wysiłku w poznawanie siebie i innych.

Idziemy nieraz na skróty. Unieważniamy tę prawdę, że każdy z nas jest wyjątkowy. A przez to każdy inny. Posuwamy się do tych 5 taktyk, przez które patologicznie tłumaczymy sobie przyczyny różnic między ludźmi. Tym samym mordujemy indywidualność naszych bliźnich.
Na pytanie, dlaczego ludzie się różnią, odpowiadamy:
1. Nie różnią się :)
To jedna z najbardziej podstępnych strategii. Wyjaśnijmy sobie na początek: wszyscy ludzie są równi w godności i równie ważni (a dla wierzących Żydów i Chrześcijan także stworzeni na obraz tego samego Boga). Z tego nie wynika jednak, że jesteśmy tacy sami ;)

Rozważmy dla przykładu te różnice między nami, które wynikają z kultury, w jakiej się wychowaliśmy. Sięgają one do samej naszej głębi, jaką jest doświadczanie rzeczywistości zewnętrznej. Przedstawiciele różnych kultur mogą zwracać uwagę na inne rzeczy na obrazku i przywoływać je z różną dokładnością. Inaczej zapamiętywać przedstawioną im historię. Mogą być podatni (lub nie podatni) na różne złudzenia optyczne. Dalej, na podstawie czego innego określać swoją wartość. Samoocena osób z krajów indywidualistycznych opiera się na własnych osiągnięciach, podczas gdy w krajach kolektywistycznych ceni się swoją rolę dla wspólnoty i harmonię wzajemnych relacji. Przykłady różnic można mnożyć.
Im więcej nas dzieli od drugiej osoby (kultura pochodzenia, wiek, płeć, doświadczenia życia...) tym większym nieporozumieniem jest mówienie, że jest taka sama jak my. To jest żaden szacunek. O szacunku można mówić, gdy przyjmujemy drugą osobę z jej różnicami. Nie mówmy, że wszyscy mają tak samo, bo to nieprawda. Owszem, istnieją uniwersalne potrzeby ludzkie. Są za to bardzo różne strategie ich zaspokajania. Spotkaliśmy się już z tym przy rozmowie o różnicach w komunikowaniu miłości (odsyłam do wpisu o 5 językach miłości :) ).
Przyjmowanie, że druga strona jest taka sama jak my, to zakładanie jej knebla, dzięki któremu nie słyszymy żadnych krzyków, które skutecznie wyrwałyby nas z tego błogostanu. A kiedy różnic nie da się już negować, zostają jeszcze 4 sposoby, żeby sobie z nimi poradzić ;)
2. Bo są dla siebie komplementarni

Ta taktyka szczególnie dobrze zadomowiła się w tłumaczeniu różnic płci. Stereotypy dotyczące kobiet i mężczyzn mają niemal lustrzany charakter. Zaś teoria dwóch połówek pomarańczy to podstawa romantycznych koncepcji miłości. Ile z tego, co uznajemy za kobiece/męskie jest takim? A ile to efekt naszego lenistwa poznawczego i niechęci do weryfikowania faktów?
Trudno o bardziej instrumentalne traktowanie kogoś, niż uważanie, że ma nas dopełniać. Jego rolą jest zapełnienie naszych braków. Jakże wtedy zobaczyć, kim jest naprawdę? Trudno tu mówić o miłości, raczej o użyteczności innych.
3. Bo są głupi

I gdyby tylko wiedzieli, byli odpowiednio wyedukowani, to na pewno by się z nami zgodzili! Różnica w posiadanych informacjach jest jednym z kluczowych obszarów sytuacji konfliktowych (w najbliższych dniach zapraszam do postu o kołe konfliktu :) ). Jednocześnie bardzo, ale to bardzo trudno jest zmienić zdanie drugiej osoby, nawet, gdy dotyczy ono absolutnie banalnych kwestii. Druga strona, gdy poczuje się zaatakowana naszą argumentacją, będzie się bronić. Gdy przegra dyskusję najpewniej tym bardziej okopie się w swoim stanowisku. Im kwestia różnic między nami silniej związana jest z wartościami, tym bardziej wtłaczanie naszego stanowiska nie da sukcesu w przybliżeniu nas do siebie. Czym tylko utwierdzimy się w ocenie, że druga strona jest głupia. Bo jakby była mądra, to przecież po tak błyskotliwej rozmowie z pewnością by nam przytaknęła! ;)
4. Bo są chorzy
I trzeba ich leczyć. (Najlepiej w zamknięciu). Kiedy stosujemy ją do zdrowych osób, dajemy wyraz naszej największej bezradności w akceptacji różnic. Uważamy, że tylko stan patologii (fizjologicznej czy psychologiczniej) może je wywoływać. Zamykamy się na dialog (wszak chorego nie wyleczy rozmowa). Osobę spychamy na margines, aż ozdrowieje. Czyli aż zacznie myśleć tak jak my.
5. Bo są źli

Po prostu. Z premedytacją dążą do robienia innym krzywdy. Bo tacy są i już. Ewentualnie ich potępienie może ich przyprowadzić do opamiętania. Albo doświadczenie kary za swoje działanie. Widzimy to często w dyskusjach w social mediach, gdzie np. osobie o przeciwnym stanowisku życzy się, aby spotkała ją krzywda.
I kolejny raz, dla pełnej jasności. Działania drugiej osoby mogą być złe i szkodliwe. Należy to jasno wyrazić. Równocześnie nie może to łączyć się z jej potępieniem i skreśleniem. Ponieważ nigdy nie wiemy wszystkiego, o powodach, które stoją za takim czy innym życiowym wyborem. Miejmy to w pamięci, zanim kolejny raz zaklasyfikujemy kogoś jako osobę złą i podłą.
Różnice między nami istnieją, czy tego chcemy czy nie. Możemy wybrać tylko to, jak będziemy do nich podchodzić. Warto zacząć od rozmowy. W której otworzymy się na zaskoczenie zrozumieniem poprzez użycie słów: